26 października 2017

06. Problem

Obudziłam się, czując ruchy obok siebie. Podniosłam powieki, przeciągając się i spoglądając w bok, gdzie ujrzałam budzącego się Rowoona. Dłońmi przetarłam oczy, aby następnie sięgnąć po telefon. Dochodzi południe!
- Wstawaj - jęknęłam, dźgając przyjaciela w bok. Ten mruknął coś niewyraźnie, ale podniósł się. Spojrzałam w dół, a widząc swoje wczorajsze ubrania, zrozumiałam, że musieliśmy tak zasnąć.
-  Idź do siebie, doprowadź się do porządku i zejdź na stołówkę, wiesz gdzie jest. Poznasz moich przyjaciół i musimy porozmawiać - rzucił brunet, w między czasie poprawiając włosy przed lusterkiem, a ja skinęłam głową i wygrzebałam się z jego łóżka, aby następnie wyjść z pokoju i pokierować się do siebie, gdzie wzięłam długi prysznic. Molly nigdzie nie było, ale postanowiłam jej poszukać później. Będąc w łazience ubrałam świeży komplet bielizny, czarne rurki z przecięciami na kolanach i dużą, męska bluzę w kolorze czerwonym, które zaniosłam tam przed kąpielą. Ustałam przed lustrem, wyciągając z szafki kosmetyczkę. Zrobiłam szybki makijaż, rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki, a gdy zauważyłam chłopaka siedzącego na moim łóżku - pisnęłam, odrzucając szczotkę w bok.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęłam, a on tylko się do mnie wyszczerzył. Od razu przeszła mi złość, bo jego uroczy uśmiech mnie zmiękczył. Jasne, roztrzepane włosy i ciemne ubrania, a w moich oczach wyglądał jak anioł. Nie, Hana, stop.
 - Cześć - rzucił krótko, potrząsając głową. - Rowoon mnie tu przysłał. Mam się upewnić, że przyjdziesz do nas na stołówkę.
- Przecież nigdzie nie ucieknę - mruknęłam, powracając do czesania włosów. W końcu splotłam je w kucyk. Założyłam na stopy białe trampki i stanęłam przed drzwiami. - Idziesz? - spytałam. Hwiyoung pokiwał szybko głową, podnosząc się i podchodząc do mnie. Wzrostem był ode mnie wyższy. Razem wyszliśmy z pokoju, który następnie zamknęłam i w ciszy podążyliśmy na parter, gdzie mieści się stołówka. Zaskoczeniem było dla mnie, iż mijaliśmy sporo osób, co jeszcze wczoraj było nie do pomyślenia. Z cudem graniczyło spotkanie pięciu osób na jednym korytarzu. W końcu weszliśmy do dużego pomieszczenia, gdzie mieściła się kuchnia oraz jadalnia, inaczej nazywana stołówką. Podczas normalnych dni, gdy uczęszczamy do szkoły rano i wieczorem posiłkami zajmują się kucharki. W weekendy, ferie i święta jedzeniem zajmują się studenci. Czasem jedna osoba robi jedzenie dla kilku, bądź wszystkich, a innymi razy każdy robi sobie sam. Przynajmniej tak mówił Rowoon. Rozejrzałam się po wszystkich stolikach. Połowa z nich była pozajmowana. Przy jednym z większych stołów przy oknie ujrzałam mojego przyjaciela i czerwonowłosego, którego zapamiętałam z wczoraj. Imienia jednak nie pamiętam. Spojrzałam na mojego towarzysza, który radośnie machał do chłopaka obok Rowoona. Wywróciłam oczami, ale grzecznie razem z nim poszłam do nich. Usiadłam obok czerwonowłosego, a chwilę później pod moim nosem znalazł się talerz z tostami przysunięty przez mojego przyjaciela. Lekki uśmiech sam wpłynął na moje usta. Mieszkając w Ameryce to było nasze tradycyjne śniadanie, nie wiedziałam, że tu też będę mogła to jeść. Rozejrzałam po innych, ale oni mieli w miskach kimchi, bądź jakąś rybę z ryżem. Zaczęłam jeść, nie spoglądając na moich towarzyszy, dopóki cisza między nami nie została przerwana.
- Dzisiaj jest impreza na poddaszu, wszyscy musimy być - powiedział Hwiyoung, patrząc na każdego po kolei, a najdłużej swoje spojrzenie zatrzymując na chłopaku obok. Wytężając swój umysł przypomniałam sobie jego imię oraz fakt, że to on mnie zaniósł na górę.
- Yah! - krzyknęłam, podnosząc się i tym samym zwracając uwagę wszystkich osób dookoła, właśnie na siebie. Od razu pożałowałam swojego czynu, bo stojąc tak, nie wiedziałam nawet, co powiedzieć i do czego się przyczepić. Opadłam na swoje miejsce, chowając twarz w ramionach i kładąc się na stole.
- Hana, jesteś pewna, że wszystko w porządku? - spytał nagle Rowoon, a ja w odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Dokończyłam jeść swoje śniadanie, przysłuchując przy tym rozmowy chłopaków. Nagle po całym pomieszczeniu rozległ się huk, drzwi się otworzyły i wbiegło dwóch chłopaków, ciągających się za ręce. Od razu rozpoznałam w nich BamBama i Jacksona. Za nimi wszedł Jaebum, Youngjae, Yugyeom i Jinyoung. Dopiero na końcu szedł Mark, z wzrokiem skupionym na telefonie w dłoni. Zagryzłam wargę, przyglądając mu się uważnie, dopóki nie poczułam czegoś mokrego na moich rękach. Spojrzałam w lewo, a tam ujrzałam tylko uśmiechającego się Taeyanga, z butelką wody w rękach. Prychnęłam pod nosem, wycierając ręce o spodnie.
- Idiota - burknęłam pod nosem, wzrokiem znów wracając do chłopaków zbliżających się właśnie do stolika pod ścianą. Zajęli miejsca obok siebie, ale nigdzie nie widziałam czerwonowłosego. Rozejrzałam się po całej stołówce, a zgubę zauważyłam idącego z tacką. Postawił ją na środku ich stolika, a reszta rzuciła się na to jak zwierzęta. Zaśmiałam się cicho, ale spoważniałam, gdy usłyszałam chrząknięcie z boku.
- Nie zadawaj się z nimi - powiedział ostro czerwonowłosy.
- Juho ma rację. To nie jest towarzystwo, z którym powinnaś się trzymać. Jesteśmy tu my, możesz się z nami przecież trzymać. Dawon i Tae są w twoim wieku, Taeyang nawet będzie z tobą na zajęcia uczęszczać, bo również jest na tańcu. Jutro przyjedzie jeszcze Inseong hyung, też jest fajnym chłopakiem. Juho również może być dla ciebie bliski. Poza nami w tym akademiku jest dużo ciekawych osób. A jeśli nikt ci nie podpasuje to dwie ulice dalej jest drugi akademik, również należący do naszej szkoły, więc może tam ktoś będzie fajny - przemówił Rowoon, patrząc na mnie. Troskliwie oczywiście, bo nie byłby sobą gdyby się nie martwił.
- Niech będzie - zgodziłam się, wywracając przy tym oczami. Jeśli tak bardzo upierają się przy swoim to zgoda. - Nie będę się z nimi zadawać, ale jak mnie zaczniecie denerwować to obiecuje, że was zabije - dodałam. Oni tylko się roześmiali i powrócili do rozmowy o imprezie. A ja wzrokiem znów powędrowałam w tamtą stronę, tylko, że tym razem od razu napotkałam ciemne oczy również patrzące na mnie. Speszona faktem, iż mnie przyłapano spuściłam głowę. Ciepło na policzkach pojawiło się niemal od razu, ale to zignorowałam. Do końca śniadania siedziałam cicho, wzrokiem wędrując po całym pomieszczeniu, czasem na dłużej zatrzymując się na czerwonowłosym.
- O co chodzi z tą imprezą? - spytałam, gdy całą szóstką wychodziliśmy ze stołówki. 
- Taka mała, na zakończenie ferii, organizowana na poddaszu, gdzie wszystkie imprezy się dzieją. Musisz koniecznie przyjść. Przyjdę po ciebie z Taeyangiem i zabierzemy tam. Ubierz się ładnie, ok? - odpowiedział Hwiyoung. Pokiwałam głową, zgadzając się na to co powiedział jasnowłosy. 
- Nie widziałeś nigdzie Molly? - spytałam, kierując swoje słowa do Rowoona. Zatrzymaliśmy się przy schodach, a brunet się chwilę zastanowił, po czym pokręcił głową. - No nic, to idę jej poszukać. - wszyscy kiwnęli głowami, po czym skierowali się schodami w górę, a ja ruszyłam do wyjścia. Popchnęłam drzwi, a wtedy uderzyło we mnie chłodne powietrze. Zadrżałam, ale mimo to wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się po dziedzińcu, gdzie było kilka osób. Miła odmiana od pustkowia. Niestety, wśród tych ludzi nie widziałam przyjaciółki. Wyjęłam więc telefon z kieszeni spodni i od razu wybrałam numer do brunetki. Odebrała po piątym sygnale, gdy już chciałam się rozłączać. Jednak po drugiej stronie panowała cisza.
- Molly? Molls? Hej, jesteś tam? - mówiłam, ale tam wciąż panowała cisza. W końcu jednak usłyszałam pociągnięcie nosem. - Molly? Co się dzieje? Gdzie jesteś? - pytałam, a po chwili usłyszałam jej cichy szept. Podający mi nieznany adres, a następnie usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Zszokowana patrzyłam na czarny ekran telefonu. Rozejrzałam się dookoła, po czym zamierzałam pobiec na drugie piętro, aby znaleźć Rowoona, który by mi pomógł, ale niestety wpadłam na coś lub raczej na kogoś. Znów.
- Gdzie ci tak śpieszno? - spytał męski głos, a gdy spojrzałam w górę ujrzałam twarz Taeyanga. Zagryzłam wargę, odsuwając się powoli od niego.
- Jesteś zajęty? - spytałam, a on pokręcił głową. - Szedłeś gdzieś, więc jeśli ci się śpieszy lub masz plany to się mną nie przejmuj, pójdę po Rowoona - dodałam.
- Nie mam planów, o co chodzi? Coś się stało?
- Wiesz gdzie jest...eee...Yeok...Yeokna...Yeoks... - jąkałam się, za wszelką cenę próbując przypomnieć słowa przyjaciółki.
- Yeoksam-dong? - spytał, a ja od razu pokiwałam głową. - Tak trochę daleko stąd, ale wiem gdzie to, a co tam jest? Nie przypominam sobie żeby było tam coś ciekawego - powiedział zamyślony.
- Zabierzesz mnie tam? Moja przyjaciółka tam chyba jest i wydaje mi się, że ma kłopoty. Proszę, boję się o nią - poprosiłam, a on nie mówił już nic więcej. Złapał mnie za dłoń i pociągnął do bramy, przeszliśmy kawałek po chodniku, po czym blondyn złapał jadącą taksówkę. Wsiedliśmy do niej, a on podał adres. Przez tą krótką podróż nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Dłonie mi się trzęsły, a w gardle miałam ogromną gulę. Dlaczego problemy wciąż się kręcą wokół mnie?
- Jesteśmy - odezwał się nagle blondyn wyrywając mnie z zamyślenia. Wysiadłam z pojazdu, nawet nie siląc się na "dziękuję" czy "do widzenia" w stronę kierowcy. Rozejrzałam się dookoła, a już chwilę później poczułam obecność chłopaka obok.
- Nie wiem...nie wiem gdzie jej szukać - jęknęłam. Łzy bezradności gromadziły mi się w oczach i byłam pewna, że lada moment zacznę tu płakać. Byłam zaskoczona, gdy ciepłe dłonie Taeyanga złapały moje dłonie i potrząsnął mną delikatnie.
- Po pierwsze musisz się uspokoić, dobrze? Zaraz ją znajdziemy - powiedział. A ja to zrobiłam. Uspokoiłam się, tak jak mi kazał. Wtedy też złapał mnie za prawą rękę i ruszył przed siebie. A ja szłam tuż za nim, cały czas zamiast się rozglądać, patrzyłam na nasze splecione dłonie i to jak dobrze do siebie pasowały. Nie chciałam puszczać jego ręki.