2 września 2017

02. Let's be friends

- Co zajęło ci tak długo? - usłyszałam pytanie, które padło z ust Molly, gdy tylko znalazłam się na dole, stając tuż obok niej oraz Rowoona.
- Przepraszam, ale wpadłam na fajnego przystojniaka - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko i wciąż próbując poskładać telefon, który po upadku ze schodów się rozpadł. Teoretycznie mi się to udawało, ale byłam wdzięczna, gdy mój przyjaciel zabrał mi części urządzenia z dłoni i sam je złożył, włączył i dopiero wtedy mi oddał. Podziękowałam mu krótko, po czym schowałam go do kieszeni i rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie zauważyłam pozostałej dwójki, więc spojrzałam pytająco na bruneta, który jakby czytając mi w myślach chwilę później odpowiedział:
- Możemy już iść, dogonią nas.
Kiwnęłam głową i chwilę później wyszliśmy z budynku. Dopiero teraz w świetle dziennym mogłam dostrzec piękno dziedzińca i samego akademika. Na środku dużego placu wyłożonego ozdobnymi kamieniami stała fontanna, która jednak o tej porze roku nie działa. Mimo to jej urok był wyraźnie zauważalny. Po brzegach był niewysoki, ale szeroki murek, na którym zapewne przesiadują uczniowie. Za murkiem trawa i równo posadzone drzewka, w lecie dające cień dla zgrzanej młodzieży. Całość utrzymana bardzo estetycznie i odrobinę w starym stylu. Sam budynek w biało-czerwonych odcieniach dawał odczucie, że stoi tu dłużej, niż czterdzieści lat. Podobało mi się to, bo było całkowicie w moim stylu.
- Co chcecie zjeść? - spytał Rowoon, gdy wyszliśmy za wysokie bramy akademika. Spojrzałam na przyjaciółkę, po czym w tym samym czasie równo odrzekłyśmy:
- Topokki.
- To poczekamy na Dawona, bo on zna świetną knajpkę - odpowiedział brunet, na co przytaknęłyśmy i stanęłyśmy kawałek dalej, opierając się o mur. Czekaliśmy tak około pięciu minut, podczas których zdążyłam sprawdzić skrzynkę odbiorczą pełną wiadomości, na które nie zamierzałam odpowiadać i dopiero wtedy dotarła do nas dwójka chłopaków.
- Nie przedstawiłem się chyba. Lee Sanghyuk, ale mówcie mi Dawon, miło mi - odezwał się ten nieznany mi brunet, uśmiechając się w naszą stronę uroczo. 
- Zabierzesz nas na topokki? - spytała Molly, stając naprzeciw niego. On od razu skinął głową i wskazał dłonią przeciwny kierunek do tego, gdzie staliśmy. Od razu ruszyliśmy w tamtą stronę. Na początku panowała między nami cisza, ale parę minut później Rowoon się odezwał jako pierwszy.
- To jak było w Ameryce? Nie mówiłyście mi za wiele przez telefon, a po waszych zachowaniach domyślam się, że coś się działo, więc słucham, opowiadajcie - powiedział, wychodząc parę kroków w przód i odwracając się do nas przodem, przez co szedł tyłem i mógł patrzeć na nas. Po mojej prawej szła Molly, a dzięki temu, że trzymałam ją pod rękę mogłam wyczuć, że od razu po jego słowach się spięła. Idący po mojej lewej Dawon spojrzał na nas zaciekawiony.
- Naprawdę musimy o tym rozmawiać na ulicy? Przy ludziach? - spytałam, rozglądając się dookoła.
- Mów po chińsku, nie zrozumieją cię - odpowiedział Rowoon.
- Ty także mnie nie zrozumiesz - oznajmiłam, a do niego chyba dopiero dotarł sens jego słów. Wszyscy się zaśmialiśmy, gdy chłopak uderzył się ręką w czoło.
- Okej, nie ważne. Jak zjemy to pójdziemy nad rzekę Han i tam pogadamy. Znam miejsce, gdzie nie ma ludzi - powiedział po chwili, na co my się zgodziłyśmy. W końcu jest naszym przyjacielem. Kto ma nam pomóc, jak nie on? Do knajpki dotarliśmy kilkanaście minut później. Weszliśmy do środka, witając się ze starszą kobietą, po czym zajęliśmy stolik w rogu. Zaraz obok nas pojawił się młody brunecik. Wyglądał jakby był w naszym wieku.
- No nie, dlaczego ty? - mruknął Taeyang, co nie do końca chyba miało być pytaniem. Niezbyt zrozumiałam, o co tu chodzi, ale nie zdążyłam pomyśleć nad tym głębiej, a odezwał się stojący przy nas chłopak.
- Co podać? - spytał.
- Pięć porcji toporków - odpowiedział Rowoon, nawet nie spoglądając na bruneta. On tylko mruknął coś pod nosem i odszedł. Spojrzałam na trójkę przy naszym stoliku i każdy z nich wyglądał, jakby za chwilę miał wyjść z siebie. Taeyang zaciskał dłoń w pięść, co od razu skojarzyło mi się z pewną sytuacją, gdy jeszcze mieszkałam w LA.
- Ej chłopaki, zabierzecie nas później na bubble tea? Te które piłyśmy w LA były ohydne, a słyszałam, że tutaj są dobre. Co wy na to? - odezwałam się, przerywając tę krępującą ciszę i chcąc zwrócić ich uwagę na inny tor. Trzy pary oczu spoczęły na mnie, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Tak, tutaj po drodze jest kawiarnia, więc możemy zaskoczyć - odpowiedział mi Seokwoo, siedzący obok mnie. Spojrzałam wymownie na Molly, która od razu zrozumiała mój przekaz i chwilę później zaczęła opowiadać głupie historie zasłyszane kiedyś w swoim otoczeniu. Udało się, bo chłopaki się rozchmurzyli i widać było, że złość z nich uleciała. Odetchnęłam w duchu i postanowiłam się dowiedzieć, o co tu chodzi. Parę minut później na naszym stoliku znalazły się talerze z jedzeniem przyniesione przez znaną mi brunetkę, która tylko zmierzyła mnie morderczym wzrokiem, po czym odeszła. Zaczęliśmy jeść, wciąż żywo rozmawiając i śmiejąc się co jakiś czas. Niestety zauważyłam, że Taeyang nie uczestniczył w tym tak żywo jak my. Raczej po prostu siedział, jedząc, co jakiś czas wtrącając coś do dyskusji i posyłając mi spojrzenia, których nie potrafiłam zrozumieć. Koło godziny piętnastej wyszliśmy z knajpki i skierowaliśmy w nieznanym mi kierunku. Na rogu ulicy weszliśmy do wspomnianej wcześniej przez Rowoona kawiarni.
- Jakie chcecie? - spytał Dawon, podchodząc do lady.
- Jaśminowa pomarańcza i jaśminowe kiwi - powiedziałam doskonale znając upodobania przyjaciółki, która jest wręcz zakochana w pomarańczach. No i obie uwielbiamy jaśmin. Brunet kiwnął głową, po czym złożył zamówienie i nawet za nie zapłacił, po czym się do nas odwrócił.
- Następnym razem my stawiamy wam jedzenie - odezwała się Molly, a chłopaki się tylko zgodzili. Niedługo później Dawon odebrał pięć kubeczków, które nam podał i wyszliśmy na zewnątrz.
- Więc idziemy nad rzekę - oznajmił Rowoon, przebijając folię na swoim napoju. Tak, jak powiedział, tak uczyniliśmy. Szliśmy powoli rozmawiając już tylko o nadchodzącym roku szkolnym. Molly żwawo się udzielała, zwłaszcza, gdy pytanie zadawał Dawon. Ja szłam z tyłu, tuż obok Taeyanga, który zapatrzony był tylko pod nogi. Tak naprawdę rozmowa toczyła się tylko dzięki blondynowi, Molly i odrobinę Seokwoo. Niebo zaczynało się ściemniać, gdy dochodziliśmy do słynnej rzeki Han. Rowoon wyszedł na przód i zaczął kierować się w kierunku przeciwnym do tego, w którym szli wszyscy obecni tam ludzie. Nie pytałam tylko po prostu za nim szłam. Parę minut później przez które szliśmy po ścieżce znaleźliśmy się na niewielkim kawałku polany z dwoma ławkami i łatwym zejściem do rzeki. Widok był piękny. Brunet wskazał nam dłonią jedną z ławek, na której chwilę później usiadłam razem z przyjaciółką. Oni zajęli tą drugą, stojącą tuż obok.
- To opowiadajcie, w końcu możemy pogadać bez ludzi w otoczeniu - odezwał się Rowoon, przerywając ciszę jaka zapadła między nami.
- Nie musicie się nas obawiać, zaprzyjaźnijmy się - dodał Dawon, posyłając nam szeroki uśmiech, na co zareagowałam śmiechem.
- My się nie obawiamy. Po prostu nie chcę obarczać was naszymi problemami, bo jeszcze uznacie nas za inne, niż teraz uważacie. Chociaż właściwie to nie wiem, za kogo nas macie i co o nas myślicie, ale nie chcę, żebyśmy źle wypadały w waszych oczach. Naprawdę moglibyśmy się zaprzyjaźnić, bo jesteście spoko chłopakami, a my takich lubimy - wyjaśniłam na jednym wdechu.
- Sądzę, że jesteście naprawdę super dziewczynami i może być z tego coś więcej - oznajmił siedzący do tej pory cicho Taeyang, podnosząc wzrok z czubków swoich butów i łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. I muszę przyznać, ale speszyłam się.
- Pamiętasz Lucasa? - Molly spytała, patrząc na Rowoona, który skinął głową, dzięki czemu mogła spokojnie kontynuować: - No byliśmy trochę czasu razem, ale on później mnie zdradził. To nie tak, że bardzo mnie to zabolało, bo nie, ale gdy dowiedziałam się, że zrobił to z Emily, naszą przyjaciółką to wtedy się zdenerwowałam. No i powiedziałam o tym Hanie, a wiesz jak bardzo wybuchową osobą jest - mówiła, przysuwając się do mnie i obejmując ramieniem, na co cicho westchnęłam, a ona kontynuowała: - Poszła wtedy do niej i zrobiła aferę, co skończyło się jej pobytem na komisariacie przez dobę, a Emily wylądowała w szpitalu na ponad tydzień ze złamanym nosem, skręconymi rękami i obitymi żebrami. Jej twarz w tamtych dniach wyglądała naprawdę...niekorzystnie. Prawdopodobnie zostanie jej duża blizna koło oka po uderzeniu. Ale to nie koniec. Bo gdy już Hana wróciła do domu i miałyśmy się następnego dnia spotkać to po drodze przestąpił ją oczywiście Lucas, który był razem z Krisem, Joshem i Alex'em. I naprawdę... Gdybym wtedy wyszła z domu parę minut wcześniej może mogłabym zapobiec temu wszystkiemu - wyszeptała ostatnie zdanie, ściskając mocno moją dłoń, a ja mimo iż nie chciałam, to na samo wspomnienie w moich oczach stanęły łzy i zaczęłam się trząść. Chłopaki o coś pytali, ale ich słowa zupełnie jakby do mnie nie docierały. Otrząsnęłam się dopiero, gdy poczułam ciepłe dłonie na moich udach. Przede mną kucał Rowoon, który troskliwym wzrokiem badał uważnie moją twarz. W końcu uniósł rękę i starł mi z policzków łzy, które nie wiem nawet kiedy, ale mi popłynęły. 
- Nie musisz się już bać. Jesteś tu, z nami, przy mnie i wiesz, że nic ci tu nie grozi. Nie wiem dlaczego to przede mną ukryłyście, ale cieszę się, że teraz o tym wiem i pamiętaj, że ja ci zawsze pomogę - powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
- My także! Zostaniemy waszymi rycerzami w lśniącej zbroi! - krzyknął nagle Dawon, podskakując w miejscu, po czym zrobił przewrót na ziemi. I nie wiem jak, ale już chwilę później zamiast łez smutku, pojawiły się łzy szczęścia. Resztę wieczoru spędziliśmy śmiejąc się ze słabych żartów Rowoona, który cały czas siedział obok mnie, obejmując mnie ramieniem oraz z bardzo przykrych sytuacji w życiu Dawona i Taeyanga, który w końcu zaczął się odzywać i nawet próbować opowiadać żarty, co wychodziło mu równie słabo, co Rowoonowi. W końcu mogłam poczuć się dobrze.

1 komentarz:

  1. No, no, powiem ci, że rozdział jest taki sobie. Nie no, żartuję, supi jest. Hana w końcu się otwiera i nawet nawiązuje nowe znajomości. Chcę wiedzieć co będzie dalej, więc mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciutko xx

    OdpowiedzUsuń